ZERWANE ŚCIĘGNA

Mistrz Polski 2001

Dwukrotny reprezentant na Mistrzostwa Świata Agility 2002, 2007

Funny nieszczęśliwie wyskoczyła na chodnik z rowerowego koszyka. Wyglądało to niegroźnie, jednak pies okulał. Do dr. Janusza Bieżyńskiego trafiła dopiero po miesiącu. Wcześniej w lecznicy dostała tylko usztywnienie na przednią łapę. Niestety, po tym czasie udało się złapać już tylko część ścięgien. Jednak to wystarczyło, aby Funny wróciła do sportów i wygrała wiele zawodów. W 2007 roku dała radę zakwalifikować się jeszcze na Mistrzostwa Świata Agility.

Dana Woźniak

18 lutego 2006 roku w wieku 15 miesięcy mój owczarek pirenejski Vigo biegając jak zwykle z szaloną prędkością po łąkach i krzakach nagle stanął, zaczął wąchać, a potem wylizywać prawą przednią łapę. Gdy podszedł bliżej okazało się, że przeciął ją tuż poniżej wilczego pazura, żywoczerwona krew sikała jak z sikawki. Ponieważ byłam w środku pola, przewiązałam łapę powyżej rany workiem na kupy, żeby trochę ograniczyć krwawienie, wzięłam psa na ręce i czym prędzej ruszyłam w poszukiwaniu weterynarza. Dotarłam do jakieś czynnego w sobotę gabinetu na Nowym Dworze we Wrocławiu, pani weterynarz oceniła, że przecięta została tętnica i ścięgno skrajnego palca, po czym rozpoczęła operację. Trwało to bardzo długo, wetka nie mogła zatamować krwawienia, pies co chwilę wybudzał się z narkozy i zaczynał wyć, ogólnie koszmar. W końcu udało się zatamować krwawienie i podobno zszyć ścięgno, łapa została unieruchomiona za pomocą dwóch patyczków i bandaża, dostaliśmy zalecenie kontroli następnego dnia i prognozy, że łapa powinna zostać unieruchomiona przez parę tygodni, co mnie przeraziło z uwagi na temperament Vigo. Kontrola następnego dnia wypadła pomyślnie, pani weterynarz powiedziała, że ponieważ zostało przecięte jedno powierzchniowe ścięgno palca to prawdopodobnie ten palec będzie trochę sztywny, ale nie powinno to psu przeszkadzać. W międzyczasie jednak przerażona urazem swojego przyszłego psa sportowego zdążyłam zasięgnąć języka u innych psiarzy, polecono mi doktora Bieżyńskiego i postanowiłam się z nim w poniedziałek skonsultować. Dr Bieżyński przez telefon zadał mi tylko jedno pytanie: w jakiej pozycji – wyprostowanej, czy podgiętej – unieruchomiona jest łapa. Usłyszawszy, że w wyprostowanej, powiedział „to się nie utrzyma, proszę do mnie przyjść jutro, muszę to obejrzeć”. Następnego dnia zameldowałam się z psem na klinikach, dr Bieżyński zdjął opatrunek, pozwolił się psu oprzeć na łapie i złapał się za głowę. Następnie usłyszałam, iż sądząc z tego, że Vigo opiera się tylko na największej poduszce, a palce w ogóle nie dotykają podłoża, przecięte jest zdecydowanie więcej ścięgien i konieczna jest kolejna operacja, by w ogóle była szansa na to, że będzie normalnie chodził.


Operacja odbyła się następnego dnia, trwała prawie trzy godziny. Okazało się, że przecięte były WSZYSTKIE ścięgna powierzchniowe i głębokie palców, na szczęście udało się je połapać. Łapa została unieruchomiona w opatrunku z siatki termoplastycznej, ukształtowanej w kształt „fajki”, a ja dostałam mnóstwo zaleceń, by dopilnować, żeby opatrunek nie został zamoczony, nie zsunął się, pies go nie pogryzł etc. Po paru dniach mieliśmy się zjawić na kontrolę. Podczas kontroli dr Bieżyński premedykował Vigo, żeby przypadkiem nie ruszył łapą podczas całej procedury i osobiście zmienił opatrunek. Potem mogliśmy już odrobinę odetchnąć z ulgą, bo przynajmniej widać było, że nie ma żadnej infekcji. Doktor Bieżyński nie chciał nam niczego obiecywać, tłumaczył, że wynik operacji przeprowadzanej po paru dniach od takiego urazu trudno jest przewidzieć. Kolejne tygodnie były dla nas bardzo trudne, bo psa rozsadzała energia, źle znosił ograniczenie ruchu. W tym czasie kilkakrotnie odwiedzaliśmy dra Bieżyńskiego na kontrolę i zmianę opatrunku, kilkakrotnie też zawracałam mu głowę telefonami, bo coś mnie niepokoiło – zawsze odpowiadał cierpliwie i pomagał bezpośrednio lub zdalnie udzielając rad. Na ostatnie dwa tygodnie łapa była unieruchomiona już w pozycji wyprostowanej, żeby zacząć ją powoli rozciągać. I wreszcie – po 6 tygodniach od operacji - nadszedł dzień ściągnięcia gipsu. Po tak długim unieruchomieniu łapka była chudziutka, bez mięśni, nieco odparzona i w ogóle biedna, więc dr Bieżyński nie chciał od razu wyrokować o sukcesie – powiedział, żeby zostawić ją w spokoju, lekko masować i przyjść za parę dni na kontrolę. Za parę dni ruszyliśmy na kliniki pełni nadziei, bo widać było, że Vigo czasami zaczyna opierać się na łapie– i doktor Bieżyński wreszcie potwierdził nasze nadzieje – wszystko się udało, teraz tylko trzeba spokojnie dać psu czas na rehabilitację i wszystko będzie dobrze.

Od momentu zdjęcia gipsu łapa wracała do sprawności bardzo szybko, po jakichś trzech tygodniach pies opierał się na niej już przy każdym kroku i niebawem zupełnie przestał kuleć. Po trzech miesiącach od wypadku wróciliśmy powoli do treningów agility – Vigo później dwukrotnie (z dwoma różnymi przewodnikami) osiągnął najwyższą klasę A3 w kategorii medium, wygrał Puchar Polski Agility w 2010 roku, zakwalifikował się na Mistrzostwa Świata Agility 2012 i w ogóle osiągnął trochę mniejszych i większych sukcesów z różnymi przewodnikami. Na co dzień miewa się świetnie, jest bardzo sprawny, zna mnóstwo sztuczek, nadal jest psem bardzo żywiołowym i szalejącym na spacerach…

Niestety w październiku 2013 roku znowu skończyło się to dla niego wypadkiem – podczas wycieczki w lesie rozpędzony spadł z dużej wysokości. Po upadku mocno kulał tym razem na lewą przednią łapę. Znowu najpierw trafiliśmy do innego weterynarza (wypadek miał miejsce za granicą), który przepisał leki przeciwzapalne oraz przeciwbólowe i zalecił ograniczenie ruchu. Jednak po paru dniach widzieliśmy już, że stan psa wcale się nie poprawia, Vigo wciąż mocno kulał, czasami gdy źle stanął, głośno piszczał z bólu – wróciliśmy już do Polski i zaraz po Wszystkich Świętych znowu trafiliśmy do doktora Bieżyńskiego. Doktor od razu poznał swojego dawnego pacjenta, obejrzał z zadowoleniem operowaną niegdyś przez siebie prawą łapę, obejrzał lewą… i zdiagnozował zerwanie więzadła bocznego nadgarstka. Uraz wymagał wstawienia implantu więzadła. Również i ta operacja zakończyła się pełnym sukcesem – w tej chwili (cztery miesiące po operacji) po urazie nie ma śladu, pies biega bez śladu kulawizny, dostaliśmy zezwolenie na rekreacyjne treningi agility. Jeśli chodzi o doktora Janusza Bieżyńskiego, mogę się o nim wypowiadać wyłącznie w superlatywach – jest doskonałym chirurgiem, ma bardzo troskliwe podejście do pacjentów, pamięta ich latami, cierpliwie odpowiada na pytania i telefony, nie stara się dawać fałszywej nadziei i przedstawiać siebie jako cudotwórcy, lecz rzetelnie omawia ryzyko i szanse związane z operacją. Mojego psa uratował dwukrotnie i tylko dzięki niemu Vigo może się od wielu lat cieszyć aktywnym życiem, do którego psy tej rasy są stworzone.

Filmiki z Vigo:
Agility:
https://www.youtube.com/watch?v=RXnPy2nwUZc
https://www.youtube.com/watch?v=aPgSmmZe9mg
Sztuczki:
https://www.youtube.com/watch?v=AFYEktIqrHc
https://www.youtube.com/watch?v=_mwgdhhToRY
https://www.youtube.com/watch?v=EAP0Stfb1Ds
Frisbee:
https://www.youtube.com/watch?v=vtEcIQIsqHI

Olga Kwiecień